W ruchu
planowym jest Ol49-59
77325/77324
Wolsztyn 5:40 - Poznań 7:34 / 9:06 - Wolsztyn 10:56 oraz 77331/77330
Wolsztyn 13:32 - Poznań 15:30/17:38 - Wolsztyn 19:26.
Podróżni
dojeżdżający do pracy do Poznania nie chcą parowozu, bo jak mówią jest
zbyt awaryjny. Sprawę opisuje Robert Domżał w dzisiejszym wydaniu Głosu
Wielkopolskiego.
Pozwolę
sobie na kilka słów refleksji. Temat ten opisałem na moim blogu 28 grudnia
2012 po pierwszym artykule wskazującym na w/w problem. Dziś przytoczę moją
wypowiedź ponownie.
28
grudnia 2012. Na łamach Głosu Wielkopolskiego ukazał się artykuł Roberta
Domżały. Autor pyta w nim "czy parowozy znikną z krajobrazu Wielkopolski
(...) Może tak się stać w najbliższych latach". Dalej czytamy wypowiedź
dyrektora Departamentu Transportu Wielkopolskiego Urzędu Marszałkowskiego,
iż cytuję: "istnieje konflikt między pasażerem, który z Wolsztyna musi
dojechać do pracy na przykład w Poznaniu, a turystą."
Dlaczego
tak się dzieje? Od wielu już lat, kiedy na trasie do Poznania jeżdżą oprócz
parowozów także szynobusy, a kiedyś i lokomotywy spalinowe, pociągi prowadzone
trakcją parową wyjeżdżają z Wolsztyna bardzo wcześnie rano, np. jak teraz
o godzinie 5:40. Osoby dojeżdżających o tej porze do pracy wolałyby szybszy
środek lokomocji jakim jest szynobus. A turysta? Turysta śpi o tej porze!
Tak więc nie może się cieszyć widokiem dymiącego parowozu. Nie zrobi też
ładnego zdjęcia bo zimą jest zbyt ciemno. Reasumując: obecne umiejscowienie
parowozów w rozkładzie jazdy nie jest zbyt szczęśliwe, ani dla podróżujących
do Poznania do pracy, ani dla turystów. Miałem już okazję zwrócić uwagę
na ten fakt, jednak zawsze słyszałem, iż rozkład jazdy ustala się "pod
szynobusy", a parowozy wstawia w przysłowiową dziurę, czyli tam gdzie nie
może pojechać szynobus. Dlaczego, ponoć w sytuacji konfliktowej - pasażer
robotnik, uczeń kontra pasażer turysta, nie można by pochylić się nad tym
tematem i tak ułożyć rozkład jazdy, aby ku zadowoleniu pasażerów z biletem
miesięcznym rano do pracy wiózł ich szynobus, a turysta z cała rodziną
po śniadaniu mógł cieszyć się z przejażdżki parowozem?
Kolejna
bolączka nowego rozkładu jazdy to ograniczenie kursów parowozów tylko do
dni roboczych. W weekend, kiedy najwięcej turystów odwiedza parowozownię,
parowóz stoi zamknięty w szopie. Ale stoi pod parą! I znów winny jest kryzys.
Jeśli już musimy szukać oszczędności, to czy nie można by np. ograniczyć
kursy parowozów z dwóch par dziennie w poniedziałek i wtorek do jednej
pary na trasie Wolsztyn - Poznań, a "zaoszczędzone kursy" przenieść na
sobotę i niedzielę? Podobnych pytań, jak i odpowiedzi na nie jest dużo.
Niestety kolej nie chce ich słuchać, ani dać sobie coś podpowiedzieć.
A
szkoda.
|
|