Linia kolejowa do Wolsztyna
(67 km) będzie odnowiona za 29 mln euro. Trasa ma przyciągnąć turystów.
Linia powstała w pierwszych latach XX w. Dziś popada w ruinę. Kolejarze
i samorządowcy są zgodni: jeśli się za nią nie wezmą, to w 2010 r. trzeba
będzie ją zamknąć.
Najmłodsze tory i urządzenia
mają ponad 20 lat. Mosty i wiadukty są w tak kiepskim stanie, że za dwa
lata nie będą już przez nie mogły jeździć pociągi. Na całej trasie nie
mogą one rozwinąć szybkości większej niż 70 km/h. Dlatego 67-kilometrowa
podróż z Poznania do Wolsztyna trwa aż 96 min. Narzekają pasażerowie i
to z tego powodu na wolsztyńskiej trasie jeździ dziś o połowę mniej ludzi
niż siedem lat temu.
Rewitalizacja linii jest
priorytetem w Regionalnym Programie Operacyjnym. Będzie kosztowała 29 mln
euro. Pieniądze gwarantuje Urząd Marszałkowski i Unia Europejska. Wymienione
zostaną szyny, podkłady, rozjazdy, naprawione wiadukty i mosty, zbudowane
oświetlenie peronów - wszystko to zostanie przystosowane do obsługi osób
niepełnosprawnych. Na przystankach pojawią się murowane wiaty. Niektóre
przejazdy zostaną zlikwidowane, a pozostałe wyposażone w urządzenia automatycznie
zamykające rogatki i nową sygnalizację świetlną.
Kolej chce jednak zostawić
część zabytkowych urządzeń sterowania ruchem i zachować wygląd dworców
w stylu retro. A to dlatego, że cała linia kolejowa ma stać się jedynym
w swoim rodzaju skansenem na świecie. Oczywiście największym magnesem przyciągającym
turystów będzie parowozownia w Wolsztynie, do której już teraz co roku
przyjeżdżają tysiące miłośników kolei. Zresztą parowozy dalej będą jeździć
w ruchu planowym do Poznania i Leszna (trwają rozmowy o odbudowie linii
do Sulechowa). - Bez stałego ruchu parowozów wolsztyńska parowozownia,
ta perła Wielkopolski, zniknie - uważa Przemysław Smulski, radny wielkopolskiego
sejmiku. Na trasie przybędzie kilka innych interesujących miejsc. Budynek
dworca w Szreniawie przejmie od PKP Muzeum Rolnictwa i utworzy w nim Muzeum
Kolei. - Myślimy też o bocznicach, gdzie można urządzić ekspozycję lokomotyw,
wagonów i pojazdów szynowych - ujawnia Smulski. Jest też plan, żeby w budynku
stacji w Rakoniewicach utworzyć ekspozycję zachęcającą do zwiedzenia znajdującego
się w centrum miasta jedynego w kraju Muzeum Pożarnictwa.
Po odnowieniu linii polepszy
się też pasażerom, dla których liczy się - jak wynika z przeprowadzonych
ankiet - krótki czas przejazdu i punktualność, a dopiero na ostatnim miejscu
komfort. - Zdarzyli się tacy, którzy krytykowali nowoczesne szynobusy za
to, że nie ma w nich warunków do spania - komentuje Tadeusz Matyla, autor
studium wykonalności dla linii. Po remoncie pociągi będą jeździły co najmniej
16 min krócej, co przyciągnie podróżnych. W 2010 r. ma być ich dwa razy
więcej niż teraz (815 tys. rocznie). Studium potwierdziło też to, że więcej
osób jeździ na odcinku z Poznania do Grodziska Wlkp. niż z Grodziska do
Wolsztyna, a takich, którzy pokonują całą trasę, jest znikoma ilość. Najwięcej
jest osób dojeżdżających do pracy i szkół z biletami okresowymi - grubo
ponad połowa.
Jednak zanim się polepszy,
pasażerowie będą musieli swoje wycierpieć. Podczas robót, które rozpoczną
się w 2009 r., czyli po zakończeniu modernizacji poznańskiego węzła kolejowego,
ruch pociągów do Wolsztyna zostanie wstrzymany. Na całej trasie lub jej
części kolej zapewni komunikację zastępczą.
źródło: Jacek Łuczak, Gazeta
Wyborcza, Poznań, 19 grudnia 2007